Trakt Janowski już tęskni, już nas woła, więc posileni znacząco (zaś pasażerowie, dodatkowo „rozweseleni”) – ruszamy na szlak dalszy. Nie trzeba było długo czekać (czyt. się toczyć) – JEST BŁOTKO..!
Już na pierwszym dołeczku, brawurka się objawiła zdrowym tąpnięciem. Ale przecież o to chodziło. No i śnurki poszli w ruch… 😀
Streczu też, zaopatrzony w swoje woderki, się przydał jako skuteczny podniełazotester.
A wieczorkiem, już czekała na nas biesiadka nad Tanwią, po której, uskuteczniliśmy przyjemny (chociaż krótki) nocleg w jej perle (Perła Tanwi) w Pisklakach.
Chyba… było wesoło… Mam jakieś takie przebłyski… 😉
Część 1 – Suchą stopą.
Część 2 – JEST BŁOTKO!
Część 3 – Dzień drugi – Osuchy.
Część 4 – Powrót. Strzelamy, ale nie zabijamy!
– Ja nie wejdę, ja nie wejdę..?!
Zajebiste polecam sam tam byłem i bim……. piłem