Piąta rano wyjazd, więc pobudka o czwartej. O kurcze… No nic to, dam radę – myślę… I udało się. Po dosyć ciekawej podróży, a to przez to, żeśmy zaufali nawigacji Kamilcia, po wojażach przez śnieżne zaspy między jakimiś wioskami już pod Łodzią, w końcu wjechaliśmy w „miasto fabryk”. Jeśli o wystawców chodzi, to się rozczarowaliśmy nieco, ponieważ nie pojawiły się najważniejsze sprzętowe stajnie, czyli Nikon i Canon. Owszem, była Sony, ale my jesteśmy zawodowcami przecież :-). Nie pojawiła się także […]