logo

Tagi: Fotoreportaż ślubny

25 cze 2018
Fotografia ślubna: Ania i Przemek Fotoreportaż ślubny

Ania i Przemek, czyli Polska – Szwajcaria ?:?

To się nazywa kibicowania pasja… Konsekwentnie, do końca. Nawet pierwszy taniec musiał czekać do końca „karnych”.  Najbardziej spodobał mi się umówiony gest, którym, podczas ślubu, Młody, świadek i świadkowa, zdawali relację reszcie gości, że Polska wygrywa 1:0 – szacun 🙂 Na razie tyle fotografii. Namówiłem ich na plener we Lwowie. Też będzie fotoklimatycznie…  

26 kwi 2018
Fotografia ślubna

Zadymiono, zachlapano… Czyli, jak się Paweł z Magdą żenił.

Jakżeby inaczej: wyjątkowa para, to i wyjątkowy ślub, a i weselisko szalone i rozhahane. O ile ślub, zasługą Młodych, był jaki był (patrz wyżej), to już za wesele, zasługi rozkładam na całą ekipę. A w tym miejscu, podziękowania szczególne, wyjątkowo sprawnym „chlapaczom i zadymiaczom” składam. Bez nich, nie powstałaby ostatnia fotka w tejże galerii… 😀 Inna rzecz, iż miejscówka na wesele, to prawdziwa bajka, prawdziwe „Biesiadne Sioło”.  

12 paź 2015
Fotografia ślubna - Gosia i Mariusz

Ślub – spoko, ale plener – zimno, że masakra!

Ślubniaki, których zapamiętałem tylko w jeden sposób: gorąca herbata, i gorący obiadek w Sielsko Anielsko na lubelskim Starym Mieście. Plener w Ogrodzie Botanicznym tak nam dał „popalić”, że albo szukać grubej pierzyny, albo gorącej dziewczyny. A ślub i wesele… Aha, już wiem: pożenili się w Urzędowie, a wybawili gdzieś pod Lublinem. O, hotel „Trzy Róże”, i kapela, która wszystko zagrała na żywo. Na potwierdzenie – fotoreportaż.

25 maj 2013
Fotografia ślubna - Justyna i Robek

JUSTYNKOWY ZAWRÓT GŁOWY

Poznawanie takich ludzi, jak Justyna, Robert, ich krewni i przyjaciele, to sama radość. Towarzystwo dopasowane, jak najlepsza bielizna. Fajnie mi się pracowało, a i rozrywki miałem mnóstwo. Dobrego samopoczucia i super zabawy, nie było w stanie mi zakłócić, dosłownie, NIC. A to już wtajemniczeni będą wiedzieć… 😉

18 maj 2013
Fotografia: Sesja plenerowa

Eulaliowe Święto. Tak fajnie, to tylko w Zamościu.

Kiedy zobaczyłem Ilonę i Bartka (i ich rodzinkę) przed schodami Zamojskiego Ratusza, od razu wiedziałem, że to niecodzienna para. A kiedy mi opowiedzieli w jaki sposób zapraszali, na swój ślub, krewnych i znajomych, utwierdzili mnie w moim przekonaniu. Niesamowita zabawa to jedno, ale przede wszystkim, potężny zastrzyk wiary, że prawdziwe szczęście potrafi trwać… Ilonie, Bartkowi, i ich „trójce” – wielkie DZIĘKUJĘ! 🙂 Fajnie było, i tylko szkoda, że tak krótko…