logo

Obróbka, czyli postprocessing

Obróbka zdjęć

Kiedy istniała fotografia wyłącznie tradycyjna, a właściwiej byłoby powiedzieć/napisać – chemiczna, prawdziwym fotografem był ktoś, kto tworzył zdjęcie od początku do końca. Pomińmy czasy, kiedy to fotograf sam musiał przygotować szklaną płytę, pokryć ją warstwą emulsji, potem emulsję uczulić na światło… a skupmy się na tych, kiedy można było kupić gotową kliszę fotograficzną. Wówczas fotograf pracował z nią, aż do wykonania tej jednej, papierowej odbitki – cała obróbka zdjęć w jednych rękach; w moim odczuwaniu – W JEDNYM ZAMYŚLE TWÓRCY.
Może to duże uproszczenie, bo jeśli autorowi zależało na zwyczajnym zdjęciu, bez artystycznych upiększeń, naciskał spust migawki, a potem naświetloną kliszę oddawał laborantowi. Ale fotograf artysta stosował różne, złożone techniki. Używał filtrów na obiektyw aparatu i powiększalnika, negatywy o różnych właściwościach, retusz mechaniczny i chemiczny, różne papiery fotograficzne.
Ale przede wszystkim, cały proces przeprowadzał samodzielnie. Pilnował temperatur, czasów naświetlania, wywoływania… Eksperymentował.

W dobie cyfrowej fotografii, z tą „samodzielnością” różnie bywa.
Jeśli mam nazywać siebie autorem zdjęcia, to jego końcowy wyraz, powinien zależeć wyłącznie ode mnie. Gdyby grafik, miał jedynie „wywołać” raw’y wsadowo i z automatu, stosując moje presety, i ingerując jedynie w ekspozycję nie doświetlonych lub prześwietlonych zdjęć – mógłbym to zaakceptować. Ale jaki byłby tego sens? Przecież chcę każdemu zdjęciu nadać jakiś szczególny charakter, stylistykę… A wszakże efekt końcowy, może zależeć właśnie od postprocessing’u. Grafik narzuciłby też moim! zdjęciom, swoją własną stylizację, i wtedy nie byłbym już autorem dzieła w stu procentach.
Dla mnie, to niedopuszczalne!

Komentarze są wyłączone